11 marca 2007

wycieczka na zamek Červený Kameň:)











W sobotę 2 Asiutki, Magda i Agatek wybrały się na wycieczkę do oddalonej jakieś 50 km od Bratysławy miejscowości Častá,w obrębie której leży zamek Červený Kameň, jeden z najlepiej zachowanych zameczków na Słowacji:) A jego początki sięgają 1240 roku, więc pierwszej młodości to on już nie jest...ale dopiero niedawno, bo w latach 90' został odrestaurowany i udostępniony do zwiedzania...a całe zwiedzanie trwało 1,5h...najpierw mnóstwo komnat zdobionych cudnymi meblami i rekwizytami o których istnieniu kiedyś dawno temu nie mamy pojęcia...a potem zeszliśmy do lochów...
Towarzystwo bardzo miłe, zamek warty odwiedzenia, słowackie autobusy i panowie kierowcy jak najbardziej w porządku:)..w drodze powrotnej,gdyby nie uprzejmy pan kierowca,który zatrzymał się na machnięcie ręki, gdyż nie umiałyśmy znaleźć właściwego przystanku, to byśmy kwitły na wietrze kupę czasu czekając na następnego busa(o ile w ogóle do tego czasu znalazłybyśmy przystanek)...no już nie wspominając o tym, że w celu znelezienia przystanku odbyłyśmy półgodzinną drogę, a bus jak się okazało przejeżdżał koło samego zamku...ale to nic;)
także było fajniusio:)














Asiutki witają na zamku;)










widoczek z baszty









Magda i my

5 komentarzy:

asik pisze...

hehe
następnym razem musimy jechać do zameczku pierwszej młodości :] o ile takie w ogóle są :>...
a w ogóle to nie mogłyście jakoś zrekonstruować tego zdjęcia ze mną ? Ino zeszpeciłam posta ...:(

buzia PA

Anonimowy pisze...

ahh ten zamki, ahh te zamki....
(na tym zdjęciu to tak raczej jak dwór wygląda a nie jak zamek :P )

asik pisze...

a widziałeś kiedyś dwór wybudowany na wzgórzu?!
wg. mojej teori o zamkowatości zamku przesądza miejsce usytuowania...nie zawsze wzgórze, ale jeśli jest na wzgórzu to nie ma wątpliwości, że to zamek!
o!
;)

Anonimowy pisze...

hmmm. bardzo ładne zdjęcia, komentarze powycieczkowe tez pozytywne, także nic tylko pozazdroscić udanego wypadu ;] moze nam sie w sobote uda do trnawy wyskoczyc...? :) uvidime;] buzki.
sorki za licznik miłości... może mu sie pomyliło, czy coś:P

Anonimowy pisze...

Witajcie Moje Kochane Turystki.. :-):-* Wiem, wiem, trochę trwało, zanim się tu wreszcie pojawiłem z moim komentarzem, ale ostatnie dni były dosyć ruchliwe, szczególnie weekend, który upłynął mi pod hasłem nauki tłumaczeń z angielskiego i na czeski, i gdyby nie błogosławiona strona z genialnym słownikiem (www.slovnik.seznam.cz, jego jest naprawdę ciężko zagiąć, próbowałem wytrwale przez jakieś 9 godzin a on mi i tak zawsze na każde pytanie odpowiedział) to pewnie bym jeszcze teraz nad tym siedział.. Ale i tak najważniejsze, iż w naszym nadwiślańskim kraju pojawiła się wreszcie Pani Wiosna (choć właściwie miała jeszcze czas) i od wczoraj pyszni się w pełni wszystkimi swoimi urokami, grzejąc przeuroczo i sprawiając, że wszystko w przyrodzie zaczyna odżywać (i komary już pierwsze chyba latają.. ;-)) a co za tym idzie, człowiekowi nie w głowie jakaś tam praca, tylko słoneczko i świeże powietrze. Odnotowano również notoryczną absencję pani Tokarz, która się biedna pochorowała i drugi tydzień z rzędu odwołuje zajęcia, oraz przyłączenie się do Internetu przez Piotrka Lorensa - jakby ktoś jeszcze nie wiedział to można go znaleźć na gg pod 10712951, a jedna z kaczek strzeliła w weekend takim hasłem na antenie, że teraz to nic, tylko jej płetwy z kupra powyrywać.. No dobrze, dosyć o tej nudzie, która się tu unosi.. :-) Miło widzieć Wasze radosne, roześmiane buzie na tle takich miłych dla oka plenerów oraz ołowianych lwów.. Sam zameczek faktycznie cudo, prezentuje się bardzo okazale i robi przeurocze wrażenie, nic tylko pozazdrościć wycieczki, tym bardziej, że pogoda z tego co widać na zdjęciach też była przednia (no może za wyjątkiem tego wiatru) a do lochów najlepiej byłoby wtrącić co poniektórych lektorów z Waszej uczelni, którzy lubią czasem za dużo gadać.. ;-) Intryguje mnie tylko jedna rzecz, o której nie wspomniałyście w Waszych wspomnieniach z wycieczki - dlaczego akurat Cerveny Kamen ? Czy związana jest z tym jakaś legenda ? Bardzo mnie to intryguje.. Zaś co do kierowców autobusów to chyba na Słowacji panuje w tym względzie taki ogólnie miły zwyczaj, że są wyrozumiali wobec swoich pasażerów - nie dotyczy to zresztą jedynie autobusów, bo przypomina mi się również historia Leszka, który opowiadał kiedyś, jak to cały pociąg czekał na niego, aż spokojnie sobie wypali.. Jednakże czasami potrafią dostarczyć niezapomnianych wrażeń, jak np. ostatnim razem, kiedy mieliśmy przyjemność jechać razem z dworca w Blavie do Waszego akademika - pamiętacie zapewne kierowcę, który był chyba ucieleśnieniem niespełnionego rajdowca i sprawiał wrażenie, że postanowił właśnie pobić rekord okrążenia wokół miasta.. :-)
Miło tak, że sobie przyjemnie i spokojnie żyjecie.. :-) Oczywiście tęskno mi do Was ogromnie, do Waszego uroczego towarzystwa i chwil razem spędzanych, pozazdrościć tylko Adrianie, która Was odwiedzi w tym tygodniu.. Trzymajcie się zatem jak zawsze cieplutko, opalajcie buzie w wiosennym słoneczku i odwiedzajcie kolejne urocze zakątki Słowacji.. Buziaków mnóstwo ślę.. :-):-***