W piątkowe pochmurne przedpołudnie udałyśmy się do Trnavy w celu odwiedzin naszej słowackiej koleżanki Adelci. Na początku chciałyśmy pozwiedzać trochę miasto, gdyż nie byłyśmy tam jeszcze..niestety już w drodze pociągiem pogoda się całkiem zepsuła, do wiatru dołączył nieprzyjemny deszcz...po godzince jazdy dotarłyśmy do Trnavy..oczywiście już na początku wtopa, bo wyszłyśmy z dworca nie w stronę miasta, ale w przeciwną,ale to nic...
Połaziłyśmy troszkę, miasto nie wydaje się duże, za to przytulne i miłe...wiele tu kościołów,jest ratusz, mały rynek, pozostałości muru obronnego..Trnava to jedno z najstarszych o ile nie najstarsze miasto na Słowacji.Po niecałej godzince,przemoczone i zmarznięte trafiłyśmy na jedną z tutejszych restauracji,która znajdowała się w podziemiach,co widać poniżej...
Ma klimat ten lokal:)Po skromnym posiłku udałyśmy się na dworzec autobusowy,skąd miał jechać autobus do przysiółka Medzihaj,gdzie mieszka Adela.No i tu kolejna wtopa..nie posłuchałam dobrze Adeli,gdyż myślałam,że z dworca jedzie jeden autobus w tym kierunku o 15...jak się okazało na dworcu było 20 stanowisk,a busy co chwilę jeździły..a o Medzihaju nikt nie słyszał i nie wiedział,gdzie się znajduje...byłam zła na siebie, bo wybiła 15.00 a my byłyśmy dalej na przystanku..o następnym autobusie nie było mowy,bo jechał dużo później i już byśmy nie zdążyły na pociąg powrotny do Blavy.Na szczęście przyjechała po nas Adela ze swoim tatą...jak się okazało, Medzihaj faktycznie składa się z 3 budyków, a wokół same pola:)Rodzina Adelci miło nas ugościła.Fajnie się czułyśmy mogąc być znowu z nią.Gadałyśmy o wszystkim,żartowałyśmy, było bardzo miło...szkoda,że tak krótko.Adelcia nam zrobiła miły prezent...napisała na maszynie dla niewidomych pozdrowienia dla nas..to coś naprawdę niezwykłego..kurcze podziwiam niewidomych, że potrafią dotykiem czytać..to coś niesamowitego..Niestety nie mogłyśmy za długo siedzieć, czas nas gonił...Adelcia nas odwiozła z tatą z powrotem na dworzec i pomknęłyśmy do naszego drugiego domciu...ciekawe kiedy kolejne spotkanko?
A w Bratysławie od paru dni pogoda okropna;/leje,wieje i zimno...ale jak to ktoś powiedział, deszczyk musi padać, żeby trawka ładnie rosła i drzewa się zieleniły:)i to jest jakiś pozytyw:) a poza tym zapowiadają ocieplenie...może i nam się wtedy zachce coś robić, bo póki co, to wegetujemy w pokoju,a wychodzimy tylko w nagłej potrzebie (czyli na zajęcia i do sklepu;))
a nie,przepraszam,w czwartek z własnej nieprzymuszonej woli poszłyśmy na przedstawienie studenckie do divadla A.ha...Wystawiali debiutancką sztukę Mrożka, pt."Policja". Nie spodziwałyśmy się tak dużego zainteresowania, w końcu grali tam tylko studenci...a jednak, widownia była tak pełna, że miejsc brakło...no i z Gosią siedziałyśmy z boku sceny..hihi,przynajmniej dobrze było wszystko widać...nawet to, jak w pewnym momencie aktor próbował tłumić kaszel..albo jak inny mało co się nie wywalił z całą "celą" , w której stał...Na przedstawienie zabrałyśmy ze sobą nasze współlokatorki Bułgarki Dianę i Krasi, była też Gosia i dziewczęta z Krakowa..miał do nas również Asik dobić, ale biedna nie zdążyła..szkoda...myślę, że nikt nie żałował,że poszedł..potem poszłyśmy z dziewczętami na piwko, miło było...w sumie powinnyśmy częściej razem wychodzić, dobrze nam się mieszka, rozmawia i w ogóle..myślę tu o całej naszej szóstce...wszystkie dziewczyny są fajowe:)
no to tyle..wracam do mojego kurnika;)
4 komentarze:
hejka...
ano nie zdąrzyłam :( niefart ...
co do wspólnych wyjść, to bardzo chętnie .... wrrr...
pozdrowionka dla Adelci i moich ulubionych współlokatorek :]
:*
Uff, wreszcie.. Witajcie Moje Kochane.. :-):-* Padnięty po całym tygodniu, tudzież po dzisiejszym całodziennym podróżowaniu nareszcie mogłem klapnąć przed komputerem i na spokojnie skrobnąć do Was kilka słów.. Jak to dobrze, że jesteście i że po całym męczącym dniu mozna odprężyć się i zrelaksować, pisząc do Was.. :-) Co prawda jeszcze trochę i pewnie zacznie z tej mojej pisaniny powoli wychodzić jakaś blogonowela w 3497 odcinkach, ale mam nadzieję, że nie będziecie mi miały za złe moich przydługawych wypowiedzi.. Na początek zatem może ździebko na temat tutejszej pogody, czyli raport meteo. W skrócie: wieje, dmucha i porywiście się wietrzy od wczorajszego popołudnia. Atak zimy już ustąpił (drogowcy tym razem nie zaskoczeni) i nawet cieplutko się już i miło robi, ale wietrzysko podłe ustać nie chce i wciąż chmury jakieś nawiewa. Natomiast od jutra ma być już ponoć ładnie, zobaczymy co z tego wyjdzie.. ;-) No a teraz najważniejsze - jak to miło znów usłyszeć o Adelci i zobaczyć Wasze trzy uśmiechnięte buzie (Asiu, Twój błysk w oku na zdjęciu jest wprost jednorazowy.. :-)) Po raz kolejny muszę się szczerze przyznać, że zazdrościłem Wam tego wyjazdu i spotkania, czasu który mogłyście spędzić razem i wszystkich tych chwil spędzonych na wspólnym gadaniu, śmiechu, żartach,.. Ciasteczkach, hihi.. ;-) Mnie np. w osobach niewidomych zawsze zadziwiała ich niesamowicie rozwinięta inteligencja i intuicja, bo choć nie miałem zbyt wielkiego kontaktu z osobami niewidomymi (w całym moim życiu ledwo trzy osoby) to jednak za każdym razem chyliłem czoła przed ich znajomością literatury, historii, matematyki i ogromnym zakresem wiedzy ogólnej. Oni potrafią naprawdę uświadomić nam tak wiele rzeczy zupełnie na nowo, nauczyć nas czegoś, czego pewnie nigdy byśmy nie zauważyli, gdyby nie ich umiejętność pokazania nam, że można na pewne rzeczy spojrzeć z zupełnie innej strony.. Miejmy zatem nadzieję, że kolejne spotkanko (tym razem już naprawdę gremialne :-)) dojdzie do skutku jak najszybciej.. A pomyłkami w odnajdywaniu kierunku się nie przejmujcie, na Słowacji to chyba reguła (nie żebym coś miał do Słowacji) ale ja miałem takie same zajścia w Żylinie, zresztą same wiecie najlepiej.. Sam padnięty trochę jestem, bo odwiedziłem dziś Wrocław, ale o tym już wiadomo.. :-) To miasto również staje się coraz ładniejsze, kurcze kiedy u nas się tak będzie o wszystko dbało i kiedy będą jeździły takie tramwaje i autobusy.. Przy okazji zastanowił mnie fakt: jak to jest, że w innych rejonach Polski nie ma takiego brudu i takiej ilości zaniedbanych miejsc, jak właśnie u nas na Śląsku ? Możecie mi wierzyć, z żadnego miejsca nie widać tego lepiej, niż właśnie z okna pociągu - kiedy człowiek sobie poogląda te wszystkie mijane podwórka, totalna kakofonię stylów w budownictwie tworzącą nieopisany rozgardiasz wizualny i wysypiska śmieci na dziko - brr.. No dobrze, dosyć tych narzekań. Najważniejsze, że choć teraz za oknem brzydko i nie za ładnie, to przecież przyszła już Pani Wiosna, a wraz z nią przebudzenie całej przyrody.. :-) Co prawda nieuchronnie wiąże się to z koniecznością przejścia na czas letni (czyli dziś w nocy śpimy godzinę krócej - ehh) no ale zawsze coś za coś.. Zaczekajmy więc cierpliwie, może już za kilka dni przyniesie nam nieco więcej łaskawego blasku słoneczka.. :-) Tymczasem sam też zmykam i zabieram się solidnie do odpoczynku i lektury a Wy chodźcie w moje ślady i też odpoczywajcie, bo jak wiadomo: "Człowiek rodzi się, by odpoczywać" :-) Buziaki dla Was załączam i trzymajcie się tam cieplutko.. Tak bardzo już tu na Was czekamy, stęsknieni za Wami i Waszymi buziami.. :-):-*
Witam my o dniu wczorajszym pisze się troszke trudno z tego powodu że jestem bardzo ale to bardzo smutna że go już niema. No ale ładnie od początku.
Kiedy około pietnastej zaczeli latać smsy na mojej komórce było mi jasne że coś nieidzie wedłók planu. 6 7 minut póżdniej właściwie już było wiadomo, że mój sms przyszedł za póżdno i bus im odjechał. Więc uruchomiłam ojczyma by szmy poszli samochodem do miasta go dziewcziny. Mówiąc szcerze jak przeczytałam w smsie że są przemoknięte wiedziałam że muszę działać natychmiast. Naszcięszcie sią zgodzył. Już jadąc samochodem napisałam smsa że niech czekają na przystanku nr cztery. Dotarli szmy i one były. Agata wsiadła obok mnie a Asia niewiem czemu nie usiadła obok nas przecieś by się weszła no ale poszła z przodu W pierwszych momentach czułam tak ogromną winę za to wszystko, że niemiałam nawet siłe się odezwać i co kolwiek powiedzieć. Kiedy dotknełam Agaty kurtki i się okazało że jest ona z materiału takiego...no nie bardzo do deszczu przerażyło mnie to i z niecierpliwością czekałam kiedy zatrzymamy się na stacji enzinowej. Poczekałam aż ojciec wyjdzie z samochodu i wtedy coś wrescie powiedziałam. W między czasie jeszcze dzwoniłam do mamy że by zrobiła dwie ciepłe herbaty. Jak przyjechali szmy nadal padało i pogoda była zamało ciekawa. Ale nas to nie obchodzyło. Wylądowali szmy w końcu w mojim jak dziewcziny stwierdzyli dużym pokoju no ale ja im nato zaraz powiedziałam, że i w dużym pokoju nieraz jest smutno i pusto. Tak rozmawiali szmy o różnych sprawach akiedy mówiłam co kolwiek na temat rodziców to słowa rodzice mówiłam albo ciszej albo coś w tym stylu że by się przypadkiem nie zorientowali że onich mowa. Oni w sumie byly w innym pokoju, ale ja podczas całej wizyty się potwornie bałam o wspokój w domu.Na szcięszcie tym razem się udało i wspokój był. Nigdy nie zpomne momentu, jak przyniosłam do pokoju talerz z jedzeniem ja to nazywałam kolacją a dziewcziny mi zagadały że im głupio bo one tak mnie nie gościli. Wtedy oczywiście zaraz im przypomniałam że one teśzrobili mi naleśniki a także spagetty czy co to w ogóle było . Więc to porównanie jakie one rzucili niebyło ok. No bo co tu dużo kryć. Oni ugościli mnie same a jedzenie dlanich robiła moja mama. Także w cale niebyła to moja praca. Jeszcze podobał mi się moment kiedy się okazało że bus który miał odnas jechać o 17:30 niejedzie. Wtedy mnie któraś znich zapytała czy jestem pewna że jak niejest napisany to i nie pojedziei ja wtedy bez myślenia zagadałam, że skoro niejest napisany to jest prawdopodobieństwo 99.99 procent że jednak nie pojedzie. No i był śmiech.No i około 17:45 znowu wsiadali szmy w samochód i ruszali szmy do miasta tak by zdązyli na pociąg o 18:14
Dla Agaty i Asi:
dziewcziny bardzo wam dziękuje zato, że dzięki wam mogłam się w tym więżennym domu chociaś przez dwie godziny w roku poczuć nieco lepiej niś zwykle.
dla tych co lubią o mnie na tym blogu czytać:
cieszcie się tym, że o mnie czytacie
bo tak będzie już tylko do końca maja lub najwyżej czerwca.
Diełczatka!! Dziękuję za urocze popołudnie (szkoda, że byczą jego część przespałam:P)
buziole
Prześlij komentarz