Weekend minął nam bardzo spokojnie i miło..
W piątek zawędrowałyśmy w nieznaną jeszcze nam część Bratysławy i oto,co tam dostrzegłyśmy:

Widziałyśmy także nowopostawiony,a już budzący wśród Słowaków kontrowersje, pomnik Satinskeho...byłyśmy w Medickej Zahrade i w megaantykwariacie....to co jest widoczne na zdjęciu,to tylko mała część tego, co tam jest....
Niestety ja nie znalazłam nic ciekawego(językoznawcze książki zostały porwane gwałtem przez słowackich studentów już w 1 tygodniu zajęć), Asia wybrała sobie jedną małą książeczkę...ale to nic,bo pan antykwariusz był bardzo miły i rzucał dowcipami, które co prawda nie zawsze rozumiałyśmy, ale co tam;) może następnym razem książkowy łów bardziej się powiedzie...
Wieczorkiem byłyśmy u Adrianny na prawdziwym,zrobionym z naturalnych i swojskich produktów węgierskim leczo...pychotka...
Adrianna w ogóle mieszka na wsi i w swojej lodówce ma mnóstwo rzeczy robionych przez mamę...supersprawa...
a tak poza tym to naprawdę świetna kumpela, przyjaźń polsko-węgierska kwitnie...

a potem było borowiczkowe party( w którym ja nie brałam udziału, więc nie będę nic mówić)...
sobota spokojniutka....cudna pogoda...spacer brzegiem Dunaju i po Starym Mieście, pieczone kasztany i makaron z powidłami morelowymi...odpoczynek...
niedziela podobnie...
a od wczoraj znów natłok zajęć... mamy takie jedne fajne zajęcia, gdzie wysłuchujemy fragmentów nagrań w różnych dialektach(akurat teraz było górno i dolnotrencziańskie),a potem analizujemy to...i tam wypowiadały się takie babcie, rocznik 1903 i 1908..ale jakie ciekawe rzeczy opowiadały...wszyscy płakali ze śmiechu..co prawda my rozumiałyśmy co 10 słowo,ale to nic;)
gorzej jest na wykładzie z vseobecnej jazykovedy, gdzie nie tylko my nie nadążamy z zapisywaniem tego,co prof. mówi i nie rozumiemy nic, Słowacy mają ten sam problem...więc chyba nie musimy się aż tak martwić...
a poza tym ja chodzę na słoweński-lektorka jest rewelacyjna, zajęcia też...a Asia na chorwacki..chyba też fajnie;)
Dziś znów zajęcia z naszą idolką...i znów się dowiedziałyśmy jak po angielsku i po niemiecku są różne ciekawe słowackie słówka;)
Aaa...i byłyśmy pierwszy raz na obiadku na uczelnianej stołówce...był pyszny...jutro też idziemy;)
tymczasem mykamy gdzieś w teren...
pozdrawiamy Wszystkich serdecznie i ściskamy mocno
A&A
5 komentarzy:
Nie bierzecie udzialu w borovickovych party??? wstyd i hanba... poprawcie sie! :) my dzis w pierwszy dzien zajęc zniechęcilismy się na nowo do sosnowca... Padaka i nic mi się nie chce! calusy i bawcie się jak damy :P (bawimy się jak damy, a jak nie damy to się nie bawimy) :):):)
borovicka wymiata, wiec nie Agatosie nie migaj :P :) :) :)
a na jakims miłym dicho byłyscie? poznałyscie jakichs przyustojnych słowakow ...?? jak poznacie to dajcie im moj numer :) :) :)
Pozdrowienia;)
Marian nas dsiaiaj olał i na zajecia nie przyszedł a my nawet poszliśmy na tą koscielną. Sonia zaczeła 2 kierunek studiowac, a Lorens chce sciac dredy, moze w koncu bedzie miał bardziej estetycznma fryze:P
Wiecej ciekawostek niabawem ;];];]
ALE NAJWAŻNEIJSZE: widzielismy dzisiaj Andreja:)))))))
asia brala udzial...ja wolalam nie ryzykowac;)
agata
o takie niusy, ze az mi sie humor poprawil:D...Saszka tez jest fajna(lektorka slowenska) jest z Novega Mesta i zna Andreja:D
I dbajcie o nasza Agusie!!! zeby nam sie nie zalamala :) pozdrowienia dla wszystkich:)papa
Prześlij komentarz