5 października 2006

...



No i nasz "skolsky tyzden" dobiegł końca...mamy weekend..
tym razem rozstajemy się z Asiutkiem(co prawda ona mówi,że będzie tęsknić, ale ja tam wiem,że się cieszy,że będzie mogła wreszcie ode mnie odpocząć..i bez stresu sobie pospać rano;))...Asiek zostaje w Blavie i wybiera się w sobotę na oficjalną imprezę dla studentów Socrates-Erasmus w Bratysławie..ja jadę do domciu:)wreszcie:)..chociaż sama perspektywa jazdy pociągiem tyle godzin mnie przeraża...

u nas w sumie spokojnie..w tym tygodniu nam wypadło trochę zajęć, więc jakoś szybciochem to zleciało...miałyśmy też jak zwykle drobne przygody;)
wczoraj zacięłyśmy się w windzie...jechałyśmy z parteru.. winda stanęła sobie na 3 piętrze, otworzyły się drzwi..po chwili zamknęły i już nie ruszyła...stoimy sobie, myślimy..aż w pewnym momencie Słowak, który z nami jechał w tej windzie zabrał się do otwierania masywnych drzwi..(my miałyśmy bowiem wrażenie,że winda się porusza..co prawda zdawało się trochę długa ta "jazda"z 3 na 4 piętro, ale co tam (blondynki))...ten pan uratował nam życie..nie wiem,co byśmy zrobiły, jakbyśmy tam same wtedy były...a teraz przynajmniej już znamy patent na zaciętą windę..nie wiem tylko czy mamy tyle siły,by otworzyć drzwi...

a wczoraj przeżyłam szok..ktoś puka do drzwi..myśłałam,że jakaś koleżanka Rumunek albo Adriana albo nasze dziewczyny..a to był fecet..o ciemnej karnacji..Portugalczyk...który po angielsku zaczął wypytywać o jakiegoś Marcela czy Michała, który niby tu mieszka, bo ma ochotę z nim pograć w piłkę nożną(albo też chce się zapisać do jakiejś drużyny futbolowej)...mhm...zdębiałam...i moim kaleczonym angielskim odpowiedziałam,że tu tylko dziewczyny mieszkają...

poza tym...nasi sąsiedzi z dołu coraz rzadziej puszczają naszą ulubioną piosenkę w stylu rumuńskie disco-polo,którą w zeszłym tygodniu puszczali na okrągło po nocach...stęskniłyśmy się za nią...chyba pójdziemy spytać co się stało...i jaki jest tytuł owej piosenki,bo strasznie nas to intryguje...i pragniemy ją mieć w swojej muzycznej kolekcji..

i jeszcze jedna przykra, nieprzyjemnie pachnąca i wstydliwa sprawa..głupio nam o tym mówić, bo to może ka(a/i)blowanie...ale nasze koleżanki Rumunki nie sprzątają za sobą w toalecie...załatwią sprawę i zostawią to lub tamto w muszli...albo na podłodze...a fuj...co mamy z nimi zrobić?

a teraz przyjemniejsze sprawy...Blava po zmroku(zdjęcia abstrakcje robione przez fotografów amatorów-dlatego abstrakcje);)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Moze zróbcie jakąś instrukcję obsługi w toalecie, napiszcie co do czego słuzy :/ Rzeczywiście przykra sprawa z tymi rumunkami :P

Anonimowy pisze...

No impreza! to brzmi pieknie! Baw sie dobrze Asiu :) Ja jutro jade podbic Tarnowskie Gory noca:) ale obojetnie:)
Mariana jeszcze nie ma i my tak naprawde nie mamy zajec (nie mielismy) za duzo... a pani prof. Piekarz- T jest nawet miła:) ale nie mowi R i mowi "tlumacz aUtystyczny" :) fajne to :) w grupie czeskiej jest czeszka na wymianie :) jeszcze jakie ciekawostki mam dla was: pani zietek siedzi w rekrutacji :) :) :)
Buzki :) :***