28 kwietnia 2007

Niedaleko od Trenczyna... :)

Kilka fotek z Trenczyna...

Wybrałyśmy się tam wczoraj pociągiem pośpiesznym, o godzinie 9.30 wyjazd z Bratysławy do Trencina... :) zwiedziłyśmy piękne miasteczko i tamtejszy zamek i byłyśmy pod wrażeniem... wprawdzie zamek wyglądał lepiej z zewnątrz, niż wewnątrz, ale i tak wycieczkę zaliczamy do udanych... Planujemy się wybrać jeszcze gdzieś w najbliższym czasie...musi tylko pogoda dopisać... :) pozdrawiam wszystkich

a&a















25 kwietnia 2007

a piątek i sobota w Budapeszcie...

W piątkowe rano,wraz z Asiutkiem i Tygryskiem wybraliśmy się do stolicy Węgier, luksusowym żółtym busem Student Agency:), w którym spotkało nas wiele niespodzianek:),ale to mało ważne, bo w Budapeszcie czekała już na nas Adrianka, która dokładnie nam zaplanowała zwiedzanie miasta...W ciągu tych niecałych dwóch dni obejrzeliśmy mnóstwo pięknych miejsc, zdążyliśmy się zakochać w Budapeszcie, Węgrach i ich języku...Adrianka była cudną przewodniczką i organizatorką, dzięki niej zwiedziliśmy miejsca, których normalnie turyści nie mogą odwiedzać, np. bibliotekę uniwersytecką, gdzie studenci w warunkach iście królewskich, jeśli tak to mogę nazwać, studiują...w takim otoczeniu to aż chce się uczyć...poza tym spaliśmy w całkiem fajnym miejscu za malutką cenę...jeździliśmy metro, megadługim tramwajem i mikrobusikiem...na zamek wjeżdżaliśmy zabytkową kolejką...byłyśmy na wyspie i widziałyśmy miasto nocą, jadłyśmy węgierską kolację w restauracji,w której pracował Polak..
mhm...można by pisać i pisać, tyle się wydarzyło w ten weekend...ale wolę chyba jednak pokazać...to tylko mały wycinek,ale zawsze...













w Peszti...przy Dunaju...











Bazylika robi wrażenie..swoim ogromem i pięknem zewnętrznym i wewnętrznym..













taką kolejką wjeżdżaliśmy na Zamek:)













paputki przed nowym budynkiem Teatru Narodowego...niby nowy, ale mnóstwo tu symboliki po starym, który został zniszczony w czasie 2 wojny światowej..














;)










widok na Peszt..












:*









dziewczęta w metrze














na terenie zamku









widok na Budę..niestety tylko wycinek..














to jedno wieluuuuuu pomieszczeń biblioteki uniwersyteckiej...uczyć się w takich warunkach to rozumiem..











a to też na terenie biblioteki..











to nie żart..to wizytówka jednego z budapesztańskich prawników..










tu też są fajne cile;)

to była leniwa niedziela w Zoo















Pan lew z dziewczyną olali system i udali się na poobiednią drzemkę..














podobnie pan małpiatek..
















zebrę nie interesowali żadni goście...




















dobrze,że znalazło się chociaż kilka osobników zainteresowanych naszą obecnością..
Pan Miś mówi dzień dobry wszystkim dziś..
















Biały Tyrys jestem,mrr...kto ze mną pogra w piłkę?















ale o co chodzi?

wiosna w Bratysławie...

no właśnie..wiosna w Bratysławie jest cudna i dlatego mało przesiadujemy przed komputerem (stąd dłuuuuga przerwa na blogu),ale korzystamy z pięknej pogody,uroków Bratysławy,czasem też mamy obowiązki,gdyż sesja zbliża się wielkimi krokami...
A w takich warunkach, gdy słonko za oknem i mnóstwo zieleni (tu kasztany kwitły już 2 tyg.temu) to się chce tylko uciec gdzieś na łąkę albo też usiąść przy Dunaju i wygrzewać buzie...W ostatni weekend w Bratysławie były Dni otwarte...i mnóstwo imprez oraz wejścia do muzeów, galerii, czy innych ciekawych miejsc do odwiedzenia zupełnie za darmo...my byłyśmy w tym czasie w Budapeszcie, o czym wyżej...ale w niedzielę udało nam się załapać na wizytę na Devinie i w Zoo:D

a to kilka zdjęć z tamtego tygodnia..




oto nowy budynek Slovenskeho Narodneho Divadla...tak to teraz wygląda...po 21 latach udało się;) czy imponujące czy nie, oceńcie sami porównując ze zdjęciami statrego divadla(gdzieś w archiwum)..nam się średnio podoba..




na spacerku...




czasem lubimy sobie "pomaszkrtit'"

12 kwietnia 2007

:)

Nie wzorując się na koleżankach, które wszystkim gardzą jak wilk ;), postanowiłam napisać krótkiego posta... :)
Otóż, w niedzielę wybieramy się po raz ostatni do Bratysławy, ponieważ w czerwcu wracamy, a nie planujemy w międzyczasie już żadnego wypadu do rodzinnego domku... :)
Przed nami ostatnie tygodnie socratesowo-erasmusowskiego życia no i postaramy się wykorzystać w pełni każdą daną nam chwilę i jak najpiękniej hihihi :) przed nami znowu zaliczenia w maju no i potem druga sesja w czerwcu w Polsce... ale też jeszcze szykujemy się na wycieczki za miasto, tak zwane wypady, a za tydzień jedziemy do Budapesztu do Adrianki :) mamy nadzieję, że się uda zrealizować wszystkie plany...
Oby tylko dopisała pogoda :) no i na koniec wypada mi zawiadomić wszystkich czytelników, że pan socrates przelał nam uprzejmie pieniążki... Krzysiu, dziękujemy za wsparcie z Twojej strony i odpowiednie działania :)

Pozdrawiamy

a&a