28 lutego 2007

Tydzień oczekiwania...


Tak... Mniej więcej z taką miną czekamy cały czas na pieniądze od Pana Socratesa, ale Pan Socrates ma nas gdzieś. Dzisiaj dzięki pomocy Krzyśka (buziak dla Ciebie :* ) dowiedziałyśmy się, że z pieniędzy nici... przynajmniej nie w tym miesiącu... :] nagle wyskoczyli z jakimiś aneksami do umowy, które podpiszemy chyba najwcześniej w czerwcu ;) - a bez podpisanych aneksów kasy nie wypłacą... ja już w ogóle straciłam nadzieję, że te pieniążki (bo PIENIĘDZMI tego raczej nazwać nie można) kiedykolwiek zasilą nasze konta... ehhh... gdyby nie pomoc rodziców, lub własne oszczędności, to chyba byśmy tu nie przeżyły... ale zawsze można oddać żeton na sztućce i 100 koron wpada do kiesy :) a można za to kupić 100 (słownie: STO!!!) rożków...wiecie, ile to jedzenia???

Poza tym z wszystkich stron problemy. Jak już wspomniałam pieniędzy NIET, mój ISIC się nie chce aktywować (chociaż już wszystko miało być w jak najlepszym porządku); kijowy kurs walut ;); deszcz zamiast słoneczka; filmy, które staramy się obejrzeć - nieciekawe, a w TESCO brak kopert w formacie A4 :) żarty żartami, ale pomału zaczynamy tu w tej Bratysławie łapać doła...
Jest przynajmniej jedna dobra i krzepiąca myśl... jutro przyjeżdża Krzysiek, a co za tym idzie... wałówka z Polski :D:D:D hehehe no i myślę, że humory się nam poprawią... :) chociaż na weekend... tak więc teraz idziemy grzecznie nynać i czekamy na przyjazd Uzdrowiciela Zagubionych Bratysławskich Dusz.. :) hihihi...


pozdrawiamy!
buziaki
a&a

26 lutego 2007

portugalska hudba...

A w sobotę wieczorem Portugalczycy mieszkający na naszym piętrze wraz z jakimiś znajomymi z zespołu, podejrzewam ludowego, urządzili koncert na korytarzu...było sympatycznie...zobaczcie fragment:


24 lutego 2007

:)

W tym tygodniu lenistwo się skończyło...no tak trochę;)zaczęły się zajęcia i już mamy kupę zadań domowych;)ale,że sobotę przychodzi nam spędzić samotnie (bo Asik i duża część ekipy pojechała do Wiednia na wycieczkę...a my spłukane i już tracimy nadzieję,że dostaniemy od pana Socratesa jakieś pieniądze choćby na akademik siedzimy tu), to może ponadrabiamy zaległości uczelniane...tak sama w to nie wierzę;)
W tym tygodniu również okazało się, że tłusty czwartek na Słowacji wypada we wtorek...i że w ostatni dzień karnawału nie ma co iść do Casey...spędziłyśmy tam całe pół godziny bez możliwości jakiegokolwiek ruchu...było jak w puszcze sardynek..albo gorzej...i tyle nam było z ostatków..ani dobrego pączka, ani śledzia ani nawet zabawy...
w sumie to tutejsi ludzie chyba mają dobre zdrowie,bo po ostatkach, w środę popielcową na kościele u Kapucynów było tyle ludzi,że się nie dało wejść do środka...a jak ktoś wszedł to już chyba nie wyszedł,bo nie wiem jak mógłby się tam poruszyć....
no i tak nam bez sensacji, powoli przeleciała większość tygodnia...a może jeszcze godne uwagi jest to, że na nasze piętro wprowadziło się 5 Słowaków, jeden nawet zdążył się w Gosi zakochać i nie przeszkadzało mu, że biedna jest chora i smarka mu nad uchem i w piżamie siedzi przez większość dnia..nawet amerykański film polskimi napisami mu nie przeszkadza;)
a i do naszej bunky, do pokoju Mihaeli wprowadziły się dwie Bułgarki w czwartek wieczorem...no póki co ciężko cokolwiek o nich powiedzieć...podpadły trochę hasłem,że dywan jest strasznie brudny i że trzeba go wyczyścić..podczas,gdy Mihaela go czyściła przed ich przyjazdem;/ no i dalej się nie rozpakowały,bo tu brudno...halo,to może najwyższy czas coś z tym zrobić?
no dobra ale mniejsza z tym...to tak w skrócie od pon. do czw.
A piątek...był naprawdę wyjątkowy i taki, który się zdarza bardzo rzadko...ze względu na wyjątkową osobę, z którą go spędziłyśmy i ciekawe miejsca, które odwiedziłyśmy pierwszy raz w życiu
Przyjechała do nas nasza znajoma z Trnavy- Adelcia...co prawda nie tak do końca do nas, ale po kolei...
Adelkę poznałyśmy przez internet...hmm..może nic oryginalnego...jakiś miesiąc temu...to ona znalazła mnie na generacji gg...początkowo myślałam,że to Polka pracująca na Słowacji, bo zaczęła do mnie mówić czystą polszczyzną...ale jak się okazało jest Słowaczką, która sama w ciągu 5 lat nauczyła się mówić po polsku, ma w większości polskich przyjaciół, no i trzeba powiedzieć otwarcie,że kocha Polskę bardziej niż swój kraj...no i ma powody niestety, bo Słowacy w jej problemach niewiele jej pomogli..nie może liczyć na większość tych, których zna...
Adelka przyjechała na kurs komputerowy do Związku Niewidomych w Bratysławie...a tak poza tym zaczęła walkę o swoją przyszłość, o to, by mogła się uniezależnić od rodziców, znaleźć swoje miejsce na tym świecie i zacząć wszystko od nowa...Już przez skype można było odnieść wrażenie,że jest to ciepła i pełna energii osoba...podczas tej rozmowy poznały się również z Asią...
no i nie myliłyśmy się..nasze spotkanie było wyjątkowe:)
najpierw udałyśmy się do "Domu dla każdego"...Adela liczyła,że mogłoby to być przejściowe miejsce zamieszkania dla niej...bo ma bardzo skonkretyzowane plany jeśli chodzi o swoją przyszłość....chciałaby zamieszkać gdzieś w Polsce oczywiście:)
dom znajdował się na jakiś peryferiach..okolica mało ciekawa..i ludzie tam też niestety...głównie margines, ludzie ulicy,narkomani,którzy tam przechodzą resocjalizację...pierwszy raz z Asią byłyśmy w takim miejscu...wspólnie stwierdziłyśmy,że to nie miejsce dla niej...ale dzięki tej wizycie dostałyśmy namiary na pewną panią kurator, która pomaga wszystkim...po krótkim odpoczynku nad Dunajem, udałyśmy się do Urzędu spraw socjalnych na spotkanie z nią...i widać,że babka jest konkretna... i że pomoże:)
a potem gościłyśmy Adelkę u nas..cieszyła się, że tu tak wiele Polaków i że może sobie z nimi swobodnie porozmawiać o wszystkim:)
no i po miłym spotkanku trzeba było odwieźć naszą koleżankę na kurs..smutno trochę...ale na pewno się jeszcze zobaczymy..może nawet za chwilę...:)jesteśmy bardzo szczęśliwe,że mogłyśmy ją poznać..bo dzięki niej zaczęłyśmy inaczej patrzeć na świat, na swoje problemy,które czasem tak naprawdę nie są żadnymi problemami...i zrozumiałyśmy,że trzeba się zawsze uśmiechać do życia:)dziękujemy Ci Adelcia:)


19 lutego 2007

fototydzień w skrócie 2;)










;)










od prawej-Magda Lublin,Iveta-Czechy,Mihaela-Rumunia,Marysia-Lublin,Asiutek, Svetlana i ja










Iveta, nasz Asik drugi w pokoju,Svetlanka











a to my z Asiutkiem w tesco nr 3 na Zlatych Pieskoch;)jeszcze jedno tesco w Bratysławie czeka na odkrycie

fototydzień w skrócie1;)












Asiutek i Agatka na spacerku;)









Drużbowy kotecek









Mihaela z pokoju obok i my;)









dziewczęta:)

1 tydzień w nowym semestrze..

mhm..pierwszy tydzień nie należał do zbyt pracowitych, zajęć prawie wcale, ludzie jeszcze się nie pozjeżdzali wszyscy...ale każdego dnia coś nowego się dzieje...akademikowe życie się rozwija..
we wtorek przyjechała do nas nowa współlokatorka...też Asia(z Rybnika), z Uniwerku w Lublinie,a że studiuje na KUL, to zajefajna z niej dziewczyna...jest tu również 5 jej koleżanek, wszystkie studiują prawo..ale jakoś nie da się tego odczuć, bo wcale nie są sztywne i nie siedzą w książkach..wręcz przeciwnie...przywiozły se sobą mnóstwo energii i żywiołowości;)
Ponadto w tym tygodniu odwiedził nas nasz ex-grupowy kolega Leszek z dziewczyną...wybrali się na eskapadę po Blawie...i chyba im się podobało..była też Monika z naszej grupy w delegacji...a jak ona tu była, to znaczyłoby to,że większość naszej grupy w tym czasie na Słowacji przebywało;)swoją drogą teraz jest i tak więcej jak połowa...ech wszyscy kochamy Sosnowiec;)
w ogóle mamy wrażenie,że fajniejsi ludzie są w tym semestrze..co prawda nie wszyscy się jeszcze zjechali, nam brakuje dwóch Bułgarek obok np., ale codziennie poznajemy kogoś fajnego...są Niemcy i Francuzi rodowi oraz ci pochodzenia polskiego, Włosi, Grecy,Słoweńcy,Czesi i Rosjanie i mnóstwo innych fajnych ludzi...ale i tak najwięcej jest tu polskich kobiet;) i to nam się podoba...szkoda tylko,że po słowacku sobie z nikim tu pogadać nie możemy:(
no i integrujemy się..w sobotę była u nas impreza..miała być polska impreza..poszerzyła się o Rosję, Czechy, Rumunię..towarzycho międzynarodowe, ale dogadywaliśmy się super i tańczyłyśmy i śpiewały:)..a potem jeszcze inne kraje dołączyły na korytarzu, było wesoło:)
za to potem niektórzy cierpieli..
a poza poznawaniem ludzi,to czasem spacerujemy,odwiedzamy nowe miejsca, nowe tesca;)
ale już od dziś ruszamy z zajęciami pełną parą, dziś poznałyśmy "dziesięcioro tłumacza" i jest git;)(pani polonistka miała na myśli 10 przykazań tłumacza, dla niewtajemniczonych)..kurka swoją drogą ciekawa jestem jak my po słowacku gadamy;)
a tak poza tym Śląsk się trzyma w kupie i to jest fajne;)
oki dość gadania...teraz foty----->patrz wyżej

14 lutego 2007

myślałyśmy, że nam nie wypada mówić o takich nieoficjalnych sprawach;)
ale tak..to prawda, przesiadujemy z naszymi fąfelkami z grupy i ze starym fąflem Jożem z Węgier też czasem, pijemy różne rzeczy, słuchamy disco-polo, oglądamy głupie filmiki...yyy...nie wiem czy jest się czym chwalić;)
ale ogólnie jest miło i wesoło:)a różne doły powoli mijają..chociaż brakuje nam paru osób ciągle..
hmmm...a czy my się zachowujemy jakbyśmy was nie lubiły D. i G.?:>?nie
a teraz na cześć Dominiki i Gosi klask;) i Rosamunde w tle;)
a pozostałych zapraszamy na www.pogardajakwilk.blogspot.com
aaa i jeszcze coś...wczoraj zabawiłam się w paparazzi i fąflusiowi Kubkowi naszemu kochanemu z uniwersytetu zrobiłam kilka fotek z ukrycia...Asia wrzuciła na pulpit...oł yes;)

aaa i jesteśmy już po przedstawieniu chorwackim...to nas przerosło...byłam jedyną osobą na sali, która się nie śmiała i czuła jak debil, bo nie zrozumiałam absolutnie nic...Asia mówi,że czuje się jak półdebil, ale ja jej nie wierzę, bo uczyła się chorwackiego i uśmiechała czasem...
no ale zawsze jakieś nowe doświadczenie...i przestroga, żeby nie wierzyć ogłoszeniom typu "żadnych barier językowych, zabierz ze sobą przyjaciół, rodzinę...80 minut śmiechu gwarantowane"...a może to ja jestem zbyt mało kumata;/ech

Same nowości...

No więc (tak...wiem...pani H. powiedziałaby w tym momencie "nie zaczyna się zdania od WIĘC) doczekałyśmy się nowej lokatorki... Zatem mamy dwie Asie w pokoju teraz HIHIHI :) no a na razie w pokoju obok jest tylko jedna Rumunka, ale przyjadą prawdopodobnie dwie Bułgarki... Od wczoraj chodzimy już grzecznie na zajęcia, a oprócz tego poznajemy nowych ludzi na różne sposoby :) Dzisiaj Walentynki, wybieramy się na chorwackie przedstawienie z Leszkiem i jego dziewczyną Magdą, bo są w Bratysławie od poniedziałku... wczoraj byliśmy razem w czokoladowni i ogólnie fajnie jest :) tylko już całkiem inaczej w drugim semestrze... nowe twarze, nowe zajęcia... no i pogoda się zmieniła... jest ciepło jak w kwietniu :]

oprócz tego tęsknimy za Adrianką ;(

to by było na razie na tyle... zaraz przyjdą goście, więc trzeba kończyć...buziaki dla wszystkich

a&a

11 lutego 2007

smutno

no i jesteśmy w Bratysławie...niby wszystko fajnie, już bez stresu, nowy semestr, nowe wyzwania...wszystko nowe..no właśnie...jest ciężko...naprzeciw mieszkają Hiszpanie czy Portugalczycy, to jeszcze bliżej nieokreślone zamiast Słowenek, obok nas nowa Rumunka..póki co sama, ale pewnie dołączą do niej koleżanki znając nasze szczęście...chociaż w sumie ta jest miła i rozmowna:)..ale tylko in english, co nie jest dla nas najłatwiejsze,ale staramy się...Iza już się od nas wyniosła...nie wiemy,kto przyjdzie na jej miejsce...na korytarzu jakoś pusto, cicho...
nie ma Adrianki, Fabio dziś też wyjechał..jest nam cholernie smutno, mimo, że za oknem piękne słońce, pogoda wiosenna i jakieś plus 10 stopni...wszystko się zmienia:(
things will never be the same again...

8 lutego 2007

przed powrotem...

Bardzo pożytecznie spędziłyśmy czas słowackich ferii w naszym kraju. Zaliczyłyśmy praktycznie wszystkie przedmioty na naszej uczelni macierzystej( w sumie z Socratesa to nam tylko 2 zaliczenia przepisali) no i jesteśmy dumne, że z czystym kontem możemy wracać do Bratysławy...
póki co kłębi się szereg pytań...czy Asiutek wyzdrowieje do soboty, bo ma problemy z gardłem cały czas? kto będzie naszym nowym współlokatorem, gdyż Izabella się wyprowadziła, kto przyjedzie na miejsce naszych Czikulinek Rumunek?jak w ogóle będzie po odjeździe najfajniejszych ludzi?kto będzie nowy?i co ciekawego się wydarzy?
póki co mamy pewne obawy a z drugiej strony jakoś pozytywnie na to patrzę i jestem ciekawa bardzo...no jeszcze trochę trzeba będzie poczekać...zaczyna się 2 etap naszej przygody...mam nadzieję,że wszystko się ułoży...pozdrawiam wytrwałych czytelników