29 września 2006

Kolejny dzień w Bratysławie...

Dzisiejsza noc znowu minęła przy wrzaskach z pokoju znajdującego się piętro niżej... sąsiedzi raczyli nas piosenkami Depeche Mode (co nam akurat nie przeszkadzało), poza tym prześladuje nas jedna dyskotekowa piosenka, której nasi sąsiedzi słuchają sobie tak 10 razy pod rząd około 2-3 w nocy :) tak, że szyby w oknach nam się trzęsą...
oprócz tego jakieś dziewczyny urządziły sobie w nocy karaoke, ale wcale nie śpiewały, tylko DARŁY SIĘ :) brzydko mówiąc...


dzisiaj postawiłyśmy na zdrową kuchnię:





...'teda' szpinak, gotowane marcheweczki i sadzone jajeczko:) hehehe
na zdjęciu widać również moją podstawkę z mikudami :), którą nabyłam za zawrotną sumę 25 koron...
za chwilę ruszamy na miasto, trzeba 'poszukać' yyyy......znaleźć ;) jakieś lacné knihy, czyli po 5 koron...
Wczoraj na przykład znalazłyśmy korkociąg za 19 koron :)rzecz w akademiku niezbędna :):):)hehehe
poza tym jesteśmy grzeczne, chyba najgrzeczniejsze na piętrze, nie kłócimy się i ogólnie jest nam tu razem ZAJEBIŚCIE :)
to tyle na dziś...
-> Słowacyści - przygotujcie się już psychicznie do zajęć, zostały Wam 2 dni wakacji... potem napiszcie coś - jak wrażenia i co nowego na Żytniej, tudzież Kościelnej ;)

buziaki dla wszystkich odwiedzających naszego bloga :*** Miśków i nie-Miśków :]
czekamy na mnóstwo komentarzy :) następna notka ze zdjęciami ukaże się w poniedziałek, pretože nie mamy cez weekend dostępu do netu :)

asia&agata

28 września 2006

i jeszcze my dzisiaj...

dzisiaj Asia była sobą..i musiała stać w tramwaju;)
poobiedni odpoczynek

Ciekawostki....

na Starym Mieście można spotkać Mozarta...
na Zamku Bratysławskim można znaleźć tak wyglądający automat z coca-colą...
pamiętacie jeszcze te dezodoranty?tutaj jeszcze istnieją i dobrze się mają,hehe
.................

:)

Korzystając z okazji,że miałyśmy dziś tylko jedne zajęcia, udałyśmy się do miasta, gdzie odkryłyśmy kilka ciekawych miejsc....np. fajne księgarnie oraz sklep,który się nazywa L'udova Predajnia (cos ala nasze wszystko za 4 złote), gdzie można znaleźć naprawdę fajne gadżety...



słomkowe kapelusze



pacynki....Aniu P. którą chcesz?


a ponadto czapeczki z symbolem Słowacji(muszę sobie taką kupić!), zapalarki do gazu w kształcie zapałki, podkładki pod jedzenie z truskawkami(Asia Mikuda taką już ma), mydelniczki kaczuchy, skarbonki z wizerunkiem papieża(co to ma znaczyć?)...ogólnie ciekawie;)...to będzie nasz ulubiony sklep...

a tak poza tym, to dziś pierwszy raz wykupiłyśmy sobie talony na obiady do uczelnianej stołówki i od następnego tygodnia planujemy tam regularnie uczęszczać...ponieważ jedzenie z tesco nas już nie uszczęśliwia....
a na jutro kupiłyśmy sobie szpinak...nie mamy jednak pomysłu na to, co do niego dodać,żeby smakował tak jak ma...kto coś doradzi?

27 września 2006

fotofakty z dnia codziennego

Asia przed jednym z dwóch budynków naszego wydziału...
na uczelni....
żeby usiąść z tobołami w tramwaju, w godzinach szczytu, trzeba udawać "zdravotne postihnuteho"(niepełnosprawnego) ;)
w drodze z tramwaju do Drużby...z tyłu po lewej stronie widać pierwszy budynek akademika


to nasze domowe wyposażenie...a bolo toho o vel'a viac...
a i będzie więcej...tesco rulez

przygody z ksero i takie tam..

I już mamy środek tygodnia...
środa..nasz ulubiony dzień...mamy jedne zajęcia na 14.20..
i co jakiś czas w ramach innych zajęć będziemy chodziły na konsultacje z pewnym świetnym profesorem...
dla pocieszenia dla naszej grupy słowacystów-nasz plan jest o wiele bardziej wypełniony niż ten na Żytniej...poza środą i piątkiem, siedzimy na uczelni od rana do późnego popołudnia..ale wcale nas to nie martwi...bo zajęcia są bardzo ciekawe i z chęcią na nie chodzimy:)

dziś nauczyłyśmy się obsługiwać ksero na monety.trzeba przyznać,że to wcale nie jest takie łatwe zajęcie, jakby się mogło wydawać.i głupio nam teraz,że denerwowałyśmy się na kseroboja,że tak wolno kseruje.TU NIE MA KSEROBOJA...ANI KSEROMENKI.TU TRZEBA SAMEMU WALCZYĆ Z KSERO.Zatem nasza przygoda rozpoczęła się od poszukiwania w czytelni książki pt. Leksykologia...za pierwszym podejściem się nie udało,bo książki nie było..ale za 2 tak..tu nie trzeba wypisywać rewersów,jak się pożycza książkę do kserowania..ale co z tego, gdy trzeba ją sobie samemu odbić...ksero działa na 2 sposoby...można wrzucić 2 korony-za tą kwotę odbije się jedna strona lub kupić kartę chipową na tzw."większe kserowanie"..wybrałyśmy opcję drugą....miałyśmy do skserowania 5 stron...po kilku nieudanych "ksernięciach" opanowałyśmy technikę odbijania w stopniu najbardziej elementarnym...ostatnia strona rozdziału książki,który na jutro musimy przeczytać wygląda perfekcyjnie...dzięki Asi...bo ja bym odbijała książkę w pozycji horyzontalnej zamiast wertykalnej i były z tego nici....

26 września 2006

Zajecia

Wlasnie skonczylysmy zajecia :) uffff...ciezki byl to dzien na uczelni... 3 zajecia z pania Pekarovicova...
jutro bedzie nowa porcja fotek :) w tym miedzy innymi zdjecie nawiazujace do informacji zawartej w poprzednim poscie :]


teraz idziemy cos zjesc...w koncu po calym dniu...
na dzisiaj mialysmy mocne postanowienie, ze nie idziemy do Tesco hehehe:)

pozdrowienia, trzymajcie sie tam w Polsce i do jutra!
Gosiu i Dominiko! nowego kolege poznamy w lutym, co sie odwlecze, to nie uciecze :) dziekujemy, ze odwiedzacie naszego bloga, piszcie co u Was sie dzieje :) zwlaszcza jak sie zaczna zajecia...a wlasnie a propos zajec... ---> Slowacystom gratulujemy planu!
buziaki papa

asia&agatka

25 września 2006

niekol'ko fotiek






pierwszy tydzień w Bratysławie...

jesteśmy z Asią już tydzień w Bratysławie...
i właściwie już sporo wiemy...np. wiemy czym dojechać do domu,
a czym do miasta,wiemy,że w nocy można liczyć "iba" na piechtobus,
wiemy,że za nasze stypendium wyżyjemy na produktach Tesco,
że za wszystko trzeba płacić,
i że nasz akademik,mimo, że na 1 rzut oka wygląda trochę źle,
jest najlepszym w mieście i Słowacy się o niego zabijają...
wiemy też,że wyglądamy jak typowe Słowianki, bo ciągle jacyś obcokrajowcy
na ulicy się nas o coś pytają...
wiemy,że Bratysława jest cudnym i magicznym miejscem...
i że już ją pokochałyśmy....
że na uczelni jest podobnie jak u nas...miło,kameralnie, bez wyścigu szczurów...
wiemy,że czasem ciężko się porozumieć ze studentami z różnych krajów..
np.jest jedna bardzo sympatyczna Niemka,ale ona mówi z wyraźnym niemieckim akcentem, bardziej po czesku niż po słowacku i nie wymawia "r"...
wiemy,że jak to ktoś powiedział "We are too much for Aligator"(aligator to jakiś klub,do którego mieliśmy iść z innymi Sokratesowcami,ale było tam za mało miejsca)...
ja wiem np.że mój angielski jest na marnym poziomie...gdy pan pewien na ulicy nas zaczepił i zapytał jak długo się idzie do rynku,bo tam jest opera na telebimie(a było to za rogiem), odpowiedziałam,że 3 godziny...pan przerażony....no bo zrozumiałam,że pyta jak długo trwa opera....
poza tym wiem,że Asia jest najlepszą współlokatorką na świecie...
i że najrychlejszi internet jest w internetovej miestnosti na pravnickej fakulte...
wiemy,że brakuje nam radia w pokoju, koca i kapci( tych ostatnich już tydzień szukamy i nic)
znowu się przekonujemy,że Węgrzy są świetnym i bezinteresownym narodem..
mamy już superową kumpelę Adriannę...
wiemy,że przed nami jeszcze sporo problemów, spraw do rozwiązania i innych...
ale czujemy,że damy radę...

aaa,jeszcze mi się przypomniało,że wczoraj wysłaliśmy smsem pozdrowienia do FunRadia dla wszystkich naszych sąsiadów z piętra, z dopiskiem,że Bratysława jest piękna...
pan je przeczytał, pozdrowił również nas(co prawda przekręcił imię Asi, mówiąc A I sa,ale to nic,przynajmniej miałyśmy ubaw) i powiedział, że czeka nas tu jeszcze wiele wspaniałych chwil...
mamy nadzieję,że tak będzie ...
to tak pokrótce od nas...

pozdrawiamy ciepło wszystkich czytających bloga

My

22 września 2006

Witamy na blogu,tworzonym przez Asię i Agatę,
które udały się na semestralny pobyt w ramach programu Socrates- Erasmus
do Bratysławy....jesteśmy już tu prawie tydzień, aklimatyzyujemy się,
zwiedzamy cudowne miasto i powoli zaczynamy się uczyć...powoli,bo jeszcze musimy wybrać sobie
niektóre przedmioty, popytać wykładowców, czy nas na zajęcia przyjmą i w ogóle w ogóle..
ale akurat to nas teraz najmniej martwi...póki jest cudowna pogoda zachwycamy się urokami tego miasta...
pozdrawiamy wszystkich ziomali..napiszemy,jak będziemy miały więcej czasu na internecie